Z powodu końca świata działalność
tego bloga zostaje zawieszona. Aż do odwołania w przyszłości.
Dziś nawet wizytę u okulisty mi
odwołano. Ciekawe, czy to sprawka strachu przed ostatnią godziną
ludzkości?
Przez Australię koniec świata
przetoczył się z impetem już dobrych parę godzin temu. I nic się
u nich nie zmieniło- nadal chodzą do góry nogami.
Tymczasem w Grudziądzu wielkie zmiany.
Mimo że Wisła płynie nadal w tym samym miejscu (i płynie w
ogóle), to jej nurt niesie kawałki lodu i zbitego śniegu,
które nigdy wcześniej Grudziądza nie widziały. Mało tego,
dzieciaki, które powinny być o tej przedpołudniowej porze na
wagarach na Błoniach (w końcu to ostatni dzień przed przerwą
świąteczną!) (i- ponoć- ostatni dzień w ogóle), siedzą w
szkołach. Niebywałe, nie? Sprawdziłam to, one naprawdę siedzą w
szkołach.
(...)
Po drugiej, ciemnej stronie umysłu
kołaczą mi się innego rodzaju myśli. Nie ostateczne, których
dziś niemało na każdym kroku, tylko prymarne i świeże. Nie umiem
ich opisać i poukładać, bo- jak już wspomniałam- znajdują się
one po ciemnej stronie umysłu, do której dostęp mam tylko w
fazie snu paradoksalnego. Nie umiem powiedzieć też, czego dotyczą.
Wiem po prostu, że są.
To taki objaw grudziądzkiej
schizofrenii, która dotyka mnie tu za każdym razem.
(...)
________________________________________________________________________________
________________________________________________________________________________
Playlista na dziś:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz